niedziela, 27 lutego 2011

Wizja rozwoju

Wszystkim, którzy graja w rozmaite RPG czy inne sieciówki nieobce jest sformułowanie "wizja rozwoju postaci". Wybierając określoną rasę, umiejętności, krainę czy cokolwiek innego decydujemy jak nasz wojownik/mag/kupiec będzie się rozwijał. Potem robimy wszystko, aby zapewnić mu możliwość zdobywania kolejnych poziomów: zabijamy potwory, podbijamy miasta, znajdujemy potężne artefakty. Czasami z narażeniem życia (a już zdrowia na pewno) naszej postaci. Wiemy przeważnie na samym już początku gry co chcemy osiągnąć.
To wszystko jest bardzo łatwe do tej pory.
Schody zaczynają się kiedy chcemy przełożyć taki sposób rozumowania na nasze życie w realu. Wybór zawodu, żony/męża (celowo: nie "partnera"), miejsca zamieszkania, pracy. Nagle okazuje się, że nasze zdecydowanie pryska, że wyznaczenie sobie samemu wizji rozwoju wcale nie jest takie łatwe. A już konsekwentna jej realizacja! O to po prostu wyzwanie! 
Czy wyłażą ze mnie tęsknoty za niezrealizowanymi do tej pory pomysłami? I tak i nie. Tak: bo wielu rzeczy, które planowałem nie udało się zrealizować. Nie: bo mam cudowną Żonę i Rodzinę, niezłą pracę i nadal jeszcze dużo pomysłów.
Życie w swej nieprzewidywalności potrafi spłatać nam tyle niespodzianek, że nawet najbardziej przemyślany plan trzeba będzie zmienić, nagiąć lub w ogóle porzucić. Dlatego myślę, że podstawową cechą każdego dobrego planu musi być jednak elastyczność.
Chociaż muszę też przyznać, ze zazdroszczę tym, którzy skonstruowali precyzyjny plan rozwoju siebie i z żelazną konsekwencją go realizują.

sobota, 26 lutego 2011

Skojarzenie filmowe

Ile razy idziemy potańczyć, zawsze przypomina mi się jeden z moich ulubionych filmów: "Zapach kobiety". Genialne, nie waham się stwierdzić, dzieło z Alem Pacino w roli głównej. Film o honorze, byciu mężczyzną i o znaczeniu kobiety dla mężczyzny. To oczywiście moje tylko spojrzenie na tematykę i przesłanie filmu. Każdy może spojrzeć na to inaczej.
Dlaczego właściwie skojarzenie tańców z "Zapachem"? Ano dlatego, że jest tam kapitalna scena, w której Pacino (grający niewidomego podpułkownika armii amerykańskiej) zaprasza do tanga kobietę oczekującą na kogoś tam w lokalu. Najpierw bezbłędnie rozpoznaje zapach mydła, którego Donna używa, a potem.... kto nie widział zapraszam tutaj:
Niesamowite tango, zatańczone z pasją, mimo, że Slade niczego nie widzi. Czuje po prostu zapach partnerki i wie jakich rozmiarów jest parkiet. 
No i jeszcze są mrożące krew w żyłach sceny, kiedy prowadzi czerwone Ferrari...
Pasja życia, chęć wyciśnięcia go jak cytryny w obliczu zaplanowanej śmierci.
I nie namawiam wcale nikogo do jazdy Ferrari z zamkniętymi oczami czy innych równie extrawaganckich pomysłów. Ale do czerpania z życia pełnymi garściami już tak. Do tanga tańczonego do upadłego, do miłości, do przyjaźni i honoru. Do wartości zanikających we współczesnym świecie.
Aha, żeby była jasność: nie potrafię zatańczyć tanga.

poniedziałek, 21 lutego 2011

Potańcówa

Odkryliśmy ostatnio z Żoną moją knajpę w której można potańczyć przy muzyce na żywo. Traktuję to jako "odkrycie", bo w Kłodzku do tej pory takowej nie było.
W piątek o 20.00 można sobie wyskoczyć na tańce. Muzyka grana na żywca przez dwóch sympatycznych panów. I co ciekawe, nie jest to tylko i wyłącznie biesiadne disco-polo. Ubaw po pachy. Spędziliśmy tam miły piątkowy wieczór. Następnego dnia nogi bolały jak smok.
To kolejny znak, że "wydoroślałem". Bo jeszcze lat kilka temu zareagowałbym raczej śmiechem na propozycję wyskoku na potańcówę. Jakoś to zupełnie nie w moim stylu było. A teraz odczuwam potrzebę relaxu, zabawy w gronie znajomych, zapomnienia w tańcu i dzikich podskokach o zmęczeniu dnia codziennego. Niebagatelna jest też oczywiście możliwość poprzytulania się do Ukochanej mojej. 
Pewnie z "Tańcem z gwiazdami" niewiele mają wspólnego moje popisy na parkiecie, ale (puszczając oczko do Ani) staram się trzymać ramę. No fakt, że nie zawsze to wychodzi. Trening czyni mistrza, więc mam nadzieję, że jeszcze klika wieczorów tanecznych spędzimy na przyjaznym, knajpianym parkiecie.
A potem razem, tanecznym krokiem znów razem podążymy przez dzień powszedni.