środa, 21 września 2011

O przywiązaniu do cywilizacji

Piękny dzień wczoraj mieliśmy. Świętowaliśmy z moją Żoną kolejną rocznicę ślubu. Kto już ich kilka przeżył ten wie, że każda kolejna przychodzi cichaczem i niepostrzeżenie. Puka do drzwi i mówi: "Minął Wam kolejny rok! Nie spuszczajcie z tonu! Dbajcie o to co jest między Wami".
Ale nie o tym miała być mowa.
Z racji tego, że spędzamy ze sobą ostatni naprawdę mało czasu, postanowiliśmy po południu wyjść na romantyczną kolację. I wszystko było dobrze dopóki się nie okazało, że panowie, którzy ocieplają nasz dom w przypływie zaangażowania przewiercili kabel od prądu. I uciekł nam prąd z gniazdek. Ale od czego jest sąsiad - prezes wspólnoty? Ano od załatwiania takich spraw. Więc nieświadomi klęski udaliśmy się pospędzać czas ze sobą.
Jak łatwo się domyśleć - klęska nadeszła zaraz po powrocie do domu. Otóż żeby ratować resztę kamienicy nas pozbawiono prądu aż do dzisiejszego przedpołudnia.
Świece zamiast żarówek, nastrój itp... Tylko tyle, że mi wcale do nastroju i śmiechu nie było. Uporczywie kołatała mi się po głowie myśl, że znów nikomu nie chciało się choć odrobinę pomyśleć. I że tak typowo po polsku znów ktoś pomyślał tylko o czubku własnego nosa
Tak więc, jako osoby niezwykle przywiązane do cywilizacji, prądu, komputerów itp. poszliśmy po prostu wcześnie spać.

sobota, 17 września 2011

Niesłychanie spokojny łykend

Od dawna wyczekiwany nadszedł wreszcie! Niesłychanie spokojny łykend. Udało się nam wreszcie uczynić rzecz niemożliwą ostatnio: oboje mamy wolną sobotę i niedzielę równocześnie!
Tak więc wyśpimy się, pójdziemy na basen jutro. Zajrzę przez ramię Ali jak ogląda mecz. Normalnie mam mnóstwo czasu na odpoczywanie...
Błogostan. Czytam xiążkę, pogryzam "Piekielne wasabi" i popijam baardzo zimnym piwem.
Aha, jeszcze piszę posta.
I ponownie odkrywam jak pozornie małe rzeczy mogą cieszyć.

sobota, 10 września 2011

Siedzimy z Alą

Siedzimy z Alą. Gramy w Diablo LOD. Zabijamy potwory. W tzw. międzyczasie poruszamy tematy metafizyczne (np. kto to jest Darwi Odrade???). Ala kręci dredy, słuchamy muzy (np. "Uprising", lub też "Wiążę krawat"). Ala podpowiada mi co mam pisać. Dobrze, że nie mówi, co mam czuć i myśleć.
Jednym słowem: sobota po południu. Czekamy aż Ania wróci z pracy...
I zabijamy czas. Dobrzy w tym jesteśmy...

Cytat

Zacytujmy klasyka (Darwi Odrade) w dobie szalejącej kampanii wyborczej:
"Przyczyną największej słabości rządu jest strach przed wprowadzeniem radykalnych zmian, pomimo że ich potrzeba jest jawnie widoczna"
oraz (również Darwi Odrade)
"Ogranicz się tylko do obserwacji, a stracisz orientację we własnym życiu. Można to przedstawić następująco: żyj najlepiej jak umiesz. Życie jest grą, której zasady poznasz, jeśli pogrążysz się w niej bez reszty. Inaczej utracisz równowagę i marnujesz szansę. Ci, którzy nie grają, często jęczą i narzekają, że szczęście ich omija. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że sami mogą je stworzyć."
I tyle w temacie cytowania...

środa, 7 września 2011

Lato odchodzi

Mijają dni ciepłe i długie. Nadchodzi jesień. Długie wieczory, chłodne poranki. Trochę deszczu, trochę chmur.
Mimo wszystko, to całkiem nieźle. W długi wieczór jesienny można więcej przeczytać ulubionej xiążki, bardziej smakuje herbata czy nalewka na śliwkach.
A  i bardziej filozoficzny nastrój ma człowiek. Jakoś tak więcej chce się pisać, rozważać i w ogóle się wyciszać.
Tak więc wyglądam jesieni.

piątek, 2 września 2011

Każdy ma marzenia....

Ja mam takie przyziemne:


Dużo czytam, a fascynację powyższym urządzeniem zaszczepił mi Pająk (za co Ci wielkie dzięki!). 
Przyjdzie czas, znajdzie się i rada.