niedziela, 22 kwietnia 2012

Wędrówką życie jest człowieka

Zgodnie z tytułem znów wędrujemy. Zmieniamy mieszkanie. Nie do końca na naszą prośbę. Cóż, los wynajmującego właśnie jest taki.
W naszym wędrowaniu życiowym jeszcze nie znaleźliśmy bezpiecznej przystani. Jeszcze nie wiemy gdzie chcemy ostatecznie zakotwiczyć. Pomysł jest wszakże. Choć na razie do jego wykonania bardzo dużo jeszcze brakuje. Tak więc wędrujemy po naszym pięknym kraju, zatrzymując się w rozmaitych miejscach. U różnych dobrych ludzi, którzy za niewielką odpłatnością udzielają nam dachu nad głową. 
Easy Rider? Tak trochę. Może nie pod względem obyczajowym (choć nasze zamiłowanie do braku firanek w oknach trochę podpada pod bunt obyczajowy).
Dom to jest to miejsce, które tworzymy z bliskimi. Kolejne mieszkanie go nie stanowi.
Choć, przyznaję, z upływem lat narasta we mnie potrzeba zakotwiczenia gdzieś już ostatecznie. Chwilowo to jednak nie tym razem nastąpi...
I dlatego w przyszłą sobotę następna przeprowadzka. Tym razem na terenie Kłodzka jedynie. Bez ekscesów.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Jak zobaczyć pomocną dłoń

Długo sobie myślałem, że wiara jest rzeczą prostą. Daną raz na zawsze, wyssaną z mlekiem matki. A tu przyszło kiedyś tam wcale bolesne rozczarowanie: w życiu trzeba walczyć. O wszystko. O stabilność w wierze również. Z tym, że tutaj Bóg jest gotowy pomóc. O ile tylko nam się chce poprosić.
Kapitalnie ujął to o. Szustak w swoich tegorocznych Rekolekcjach dla potłuczonych:
Rekolekcje dla potłuczonych (i wszystkie następne części: homilie i konferencje).
Mówi tam o poczuciu miłości Boga, o byciu życiowo i w wierze potłuczonym.
Jak to do mnie przemówiło w tym roku! Jak nigdy. Swoiste odkrycie: nawet w naszym rutynowym życiu trzeba mieć co odkrywać. 
Serdecznie polecam tym z nas, którzy się zagubili, którzy gdzieś tam błądzą w mrokach i nie ma im kto ręki podać. O. Szustak pokazuje, jak można zauważyć wyciągniętą do nas rękę. Bożą Dłoń.
Dobrej niedzieli!
P.S. Nic to, że rekolekcje teoretycznie wielkopostne były... Nic to...

sobota, 7 kwietnia 2012

Pomilczeć czasem warto

Bywa, że człowiek sobie chce pomyśleć, poodpoczywać od głośnego wyrażania myśli. Sprzyja to niewątpliwie wejściu głębiej w siebie, zastanowieniu się nad życiem i swoim w nim miejscu.
U mnie ostatnie milczenie wzięło się raczej z zabiegania. Na nic czasu nie mieliśmy oboje. A ja to nawet na bloga nie. Sprawdzanie poczty jedynie. Czasem smsy z Pająkiem o gustach filmowo-xiążkowych. 
Wielkopostne wyciszenie było koniecznością, ale i potrzebą serca. 
Lada chwila zmartwychwstanie Chrystus. Niech nam wszystkim błogosławi.