niedziela, 24 czerwca 2012

Być ojcem

Ojcem łatwo zostać. Dużo trudniej nim być.
Powiedzonko to ma głęboki sens. Im człowiek jest starszy (a jego dzieci bardziej dorosłe) tym bardziej czuje się ciężar odpowiedzialności. Nie mówię oczywiście o socjopatach. Oni pewnie nie czują tego. Chociaż kto ich tam wie.
Ojcostwo to rzecz niesamowita. Stan do którego trzeba dojrzeć, dorosnąć. Trzeba w nie uwierzyć. I, co ciekawe, wierzyć w nie musi sam ojciec i jego dzieci. Bez tej wiary, bez zaufania nic z tego nie będzie.
Sławne już są opowieści o zamknięciu do więzienia amerykańskiego ojca za to, że kąpał swoją bardzo nieletnią córkę. Że niby molestowanie...
Ale tak naprawdę ojcostwo w dużej mierze polega na wyciskaniu swojego piętna na psychice, rozumie i ciele dziecka. I robimy to wdzierając się gwałtem w życie naszych dzieci. Nie ma tu innego wyjścia.
Ojcem się stajemy. Dojrzewamy do bycia kimś w życiu naszych dzieci. I jesteśmy. Nie: bywamy. Jesteśmy po prostu. Praca na cały etat. Na całe życie.
Ale: można być oczywiście ojcem nie swoich biolgicznie dzieci. Można prowadzić ludzi, pokazywać im drogę rozwoju, chwalić, ganić, wychowywać. Być ojcem. Dla zupełnie obcych ludzi. Wymaga to potężnej dojrzałości. Bo bycie ojcem to wzięcie odpowiedzialności za życie innego człowieka.
Wszystkim Ojcom z okazji wczorajszego święta składam najlepsze życzenia: niech Bóg-Ojciec wskaże Wam jak być najlepszym ojcem każdego dnia.
A Matki wszystkie proszę o wyrozumiałość: ojciec czasami popełnia błędy i musi podejmować niepopularne decyzje;-)

środa, 13 czerwca 2012

Szukanie miejsca

Trwa poszukiwanie miejsca w czasoprzestrzeni. Są momenty niebywałego wprost ruchu oraz zupełnej ciszy.
Proszę o trzymanie kciuków i, oczywiście, o modlitwę.
P.S. Luxtorpeda mnie trzyma na powierzchni!

niedziela, 3 czerwca 2012

O nowym życiu

Życie mimo, że nie zaczyna się o wymarzonej przez każdego z nas porze - ma swoje lepsze i gorsze momenty. Wiem, to truizm jest. Ale jaki prawdziwy...
Dla mnie (nas - Rodziny), życie musi się zacząć znów. I to już nie bajka, nie marzenie. To rzeczywistość.
Muszę sobie poszukać nowej pracy, bo w starej już mnie nie chcą. I tyle. Pracowałem w koncernie, więc i koncernowe zasady mnie obowiązują. Jeśli ktoś nie pasuje do ogólnie przyjętej linii politycznej-  precz! Taka rzeczywistość. Nie ma co narzekać. Sam się zdecydowałem na koncern. Świadomie.
I ponoszę teraz tego konsekwencje.
Mam jedynie wiarę w to, że znajdę jakieś nowe, lepsze miejsce do pracy. Bo miejsca do życia już mi się nie chce szukać nowego. Dobrze mi tu, gdzie jestem.