niedziela, 19 lutego 2012

Życie w listach


Czytam właśnie wspaniałą xiążkę. "Życie w listach". Wyjątki z korespondencji Thomasa Mertona do wielu różnych ludzi na wiele różnych tematów.
Pomijając fakt ceny w/w dzieła (ok. 70 PLN!)  można się z Mertonem zgadzać lub nie. Nawet jak na współczesne czasy jest nieco kontrowersyjny. A jak na to mogli patrzeć hierarchowie Kościoła w rozpoczynającym się dopiero co II Soborze Watykańskim? Ano patrzyli różnie. Papieże pisywali listy do o. Ludwika (zakonne imię Mertona), on pisywał do papieży. Publikował i otrzymywał zakaz publikacji. 
Umarł jako trapista http://pl.wikipedia.org/wiki/Trapi%C5%9Bci. Jako poszukujący i świadomy człowiek. Był mnichem zasadniczo kontemplacyjnego i odizolowanego zakonu. Co nie przeszkadzało mu napisać ponad 10 tysięcy listów! I są one niesamowite. 
Obecnie nie pisujemy już listów prawie wcale. Najwyżej krótkie maile czy SMS-y. Mistrzowie ultrakrótkiej komunikacji...
Nic tak nie obrazuje naszego zaangażowania jak fakt darowizny naszego czasu. I nie ma tu znaczenia czy chodzi o czas poświęcony Bogu czy ludziom. To miara naszej miłości, przyjaźni, pasji.
Gdy mieszkaliśmy od siebie z Anią oddaleni o 400 km na porządku dziennym były telefony, SMS-y. Konieczność się usłyszenia. Ale ja również wieczorami pisałem listy. Nawet o rzeczach, które już w ciągu dnia omówiliśmy. List ma moc! A z jaką radością się czyta nadchodzące słowa od przyjaciela, miłości swego życia czy od kumpla choćby...
Nikogo namawiać nie chcę, ale może warto w tych zabieganych czasach podjąć próbę napisania choć kilku słów do swoich bliskich. W formie listu (może nawet być elektroniczny).

1 komentarz:

  1. Listy jak wino nabierają mocy wraz z wiekiem. U mnie ostatnio wypłynął "mały skarb" w postaci korespondencji między pradziadkiem, oficerem kawalerii, który po wojnie przebywał na emigracji w Anglii a jego córką (moją babcią), która została w Polsce. Niesamowita wręcz lektura.

    Co ciekawe myślę, że gdyby wtedy istniały maile, to po pierwsze nie miałyby dziś takiej mocy jak odręczne listy pisane pochyłym pismem na zżółkniętym od starości papierze, a po drugie paradoksalnie nie przetrwałyby do dziś nawet w wersji cyfrowej.

    OdpowiedzUsuń