sobota, 19 maja 2012

O przemijaniu

Piątek. 22.30. Dzwoni służbowy telefon. "Słuchaj, nie żyje *****. Jakiś drań zabił ją. Jechał pijany i walnął czołówkę". "Co, k..a?"
Właśnie. Przemijamy. Nie nadążamy za rzeczywistością. Zwłaszcza tą polską. Siermiężną, gdzie dowolnie wybrany pijany ćwok może zabić matkę dwóch córek i kochaną żonę. 
A potem myślimy co by było gdyby. Nic by nie było. Zupełnie nic. Tak jak nic nie jest teraz.
Boże, przyjmij ją do Swojego Królestwa.
P.S. To nieprawda, że Cię nie ma w takich sytuacjach, że zamykasz oczy, żeby nie widzieć ludzkiej głupoty. Ty jesteś zawsze, tylko my próbujemy udawać Ciebie i decydować o losie innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz