niedziela, 24 października 2010

Wspominamy...

Łapanie ulotnych chwil ma w sobie coś z magii. Uwiecznione na zdjęciach, filmach, rysunkach czy innych nagraniach pozostają z nami okruchy wspomnień. Drobne wydarzenia, którymi żyliśmy, które dostarczały nam wzruszeń, dobrych i złych emocji.
Można je oczywiście kolekcjonować w pamięci. Wtedy przewijają się przed oczami wieczorem, gdy zasypiamy. Powraca to, co przeżyliśmy. Wracamy do tych dobrych momentów, wspominamy niuanse i drobnostki.
Rozmarzyłem się tak na okoliczność prawie pewnego upadku środowiska, które mnie ukształtowało. Z perspektywy czasu patrząc na minione lata pamiętam raczej same dobre chwile. Oczywiście, wiele było wyzwań, chwil pozornego załamania, sukcesów i porażek. Tym bardziej boli to, co nieuchronne, a nadejście czego niestety było przewidywalne.
Ale najważniejsze jest to, że pozostały nam kontakty, telefony, maile, fejsbuki itp. Tam jeszcze możemy się spotkać. Niestety, już tylko po to, żeby powspominać. 
Dobrze jednak, że mamy o czym pamiętać.

poniedziałek, 18 października 2010

Człowiek i zwierzęta

Kupiliśmy dziś nową, większą klatkę dla naszych szczurów. Będą wygodnie miały. Mieszkają z nami od niedawna. Tosia i Łatka. Dwie kapturowe szczurzyce. To taka trochę namiastka innego zwierzęcia, większego, z pewnością bardziej absorbującego: psa. 
Ale polubiliśmy je już i można powiedzieć, że powoli myślimy o nich jak o członkach naszej rodziny. Cóż, taki stosunek, jaki mamy do zwierząt, najczęściej mamy też do ludzi. I z tym to dopiero bywa różnie...
W łykend czynnie brałem udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu zawiłej operacji jaką było wesele mamy mojego kolegi. Tam to dopiero można było poobserwować różność charakterów i zachowań! Nigdy nie chciałem być psychologiem i nie było mi potrzebne analizowanie motywów działania ludzkiego, niemniej jednak pewne spostrzeżenia czasem nasuwają się same. Grupa najbliższych ludzi, w których towarzystwie dobrze się czujemy zawsze będzie tworzyła punkt widzenia, z jakiego obserwujemy tych, którzy nie są "nasi". I nie ma się tu co oszukiwać: z obiektywizmem niewiele ma to wspólnego.
Choć z drugiej strony,  jakoś nigdy w takich sytuacjach nie próbowałem się silić na obiektywną ocenę....

niedziela, 3 października 2010

Jesień w Kotlinie

W Kotlinie coraz częściej dzień zaczyna się mgłą. Biały całun otula stoki. Słońce rozpędza powoli pasemka mgły. Ale mimo wszystko, w powietrzu wisi już jesień.
Powoli na nadchodzącą jesień nakłada się na nasze życie. Nowe miejsce, nowe warunki. Dla mnie może to już nic nowego, ale dla Ali zupełnie nowa szkoła, nowe koleżanki, zupełnie nowa sytuacja. Teraz to wygląda już trochę inaczej niż miesiąc temu. Rzeczywistość już została trochę oswojona. Wszystko zaczyna się układać. Owszem, brakuje nam jeszcze trochę czasu żeby wszystko znormalniało. Z drugiej strony: czy życie naszej rodziny kiedykolwiek było w 100 procentach normalne? Zawsze była w nas nuta szaleństwa... I może właśnie to jest takie piękne w życiu, że pozwala na odrobinę "nienormalności"? Definicja odchyłu od normy nie jest wcale zresztą taka prosta I jedoznaczna.
Nie ma wciąż stacjonarnego internetu. Netia się wyraźnie nie spisuje. Nie ma co się oszukiwać: brak mi wirtualnego świata. Czekam aż powróci do mnie, wtedy będę mógł zwiększyć swoją blogową aktywność.
A tymczasem idę obserwować jak się jesień rozwija.