Bywa, że człowiek sobie chce pomyśleć, poodpoczywać od głośnego wyrażania myśli. Sprzyja to niewątpliwie wejściu głębiej w siebie, zastanowieniu się nad życiem i swoim w nim miejscu.
U mnie ostatnie milczenie wzięło się raczej z zabiegania. Na nic czasu nie mieliśmy oboje. A ja to nawet na bloga nie. Sprawdzanie poczty jedynie. Czasem smsy z Pająkiem o gustach filmowo-xiążkowych.
Wielkopostne wyciszenie było koniecznością, ale i potrzebą serca.
Lada chwila zmartwychwstanie Chrystus. Niech nam wszystkim błogosławi.
Dzięki. Może pobłogosławi też takiego matoła jak ja, któremu od kilu miesięcy kompletnie zobojętniały sprawy duszy...
OdpowiedzUsuńech... ciężko...
I ja przeżywam stan podobny do Antkowego.
OdpowiedzUsuńMniej mnie w myślach Phazi.
I ja mam Ciebie, dobrze, że są jeszcze tacy ludzie. :-)