sobota, 10 lipca 2010

Trochę o muzyce, trochę o xiążkach

Muzyka bardzo różna mi towarzyszy. Od dość ciężkiej (Metallica), przez normalną tzw. popularną aż do nieźle zakręconej (This Mortal Coil I 4AD w ogóle; Cocteau Twins aż po Laibacha I How Destroy Angels). Pomiędzy tym jest oczywiście Peter Gabriel, Marillion I Iron Maiden. Pewnie, że ciekawa mieszanka. Część moich kumpli w ogóle nie potrafi w żaden sposób zrozumieć jak można słuchać tak różnorodnej muzy. A to I tak nie koniec dziwactw ;-) Do tego śmiało dochodzi muzyka klasyczna (np. Paganini) oraz np. Faith No More lub Republika.
Eklektyczne mam wychowanie muzyczne! I dumny z tego jestem! Nie zawężam horyzontów...
A xiążki? No cóż... Pierwszą niewątpliwie jest Biblia (a w Niej chyba Pieśń nad Pieśniami - ze względu na św. Jana od Krzyża, co mogę rozwinąć przy okazji), potem chyba "Diuna" Herberta (jako cykl, naturalnie). Nieustającą fascynacją jest Roman Brandstaetter. To naprawdę potężna postać w naszej literaturze.
A na luźno? Fantastyka: Grzędowicz, Kossakowska; Kańtoch; Pilipiuk.
Naprawdę nie gardzę mocną literaturą. A. Saint dè Exupèry I jego"Twierdza' naprawdę mocno siedzą mi gdzieś pod skórą...
O fascynacjach zresztą możemy mówić naprawdę długo...

1 komentarz:

  1. No to Panie Phazi mamy wiele wspólnych przygód związanych z muzyką i książką.
    Peter Gabriel wygrywa wszystko.Jest geniuszem i kropka.
    Metallica i Ajron to klasa sama dla siebie. Bardziej uciekam w stronę Hetfielda i spółki ale Ajron lubię za ich koncerty. Koncert z Rock in Rio zrobił na mnie wieeelkie wrażenie. Zresztą ich koncerty we Wrocławiu czy ostatni w stolnicy naszego kraju były genialne.
    Faith no more - geniusz Pattona zrobił swoje - bez niego nie ma tej kapeli.
    Z książek - Diuna ( szczególnie jedynka) Potem Herbert trochę za bardzo popłynał w mistyczne odjazdy ale Kapitularz ładnie zamknął cykl.
    Gdzieś tu Tolkiena zabrakło....
    Polska to oczywiście Fabryka słów - jednak ostatnio mam lekki przesyt chyba polskimi dokonaniami. Coś brakuje powiewu świeżości. Piekara zniżył loty ( chyba zabrakło mu pomysłów).Pilipiuk to już rzemieślnik, który ma kasę i pisze fajnie ale bez świeżości. A tylko płodny jest artysta głodny.
    Kurka - jeszcze tysiąc innych rzeczy we łbie mnie sie kołacze.
    Cos tam kiedyś na swoim blogu wspomnę.
    pozdro

    OdpowiedzUsuń